Spis treści
Focus on me - król kompaktów z USA
W świecie kompaktowych aut osobowych swego czasu panował ogromny tłok. Większość z nich starała się uwieść klienta swoim charakterem, funkcjonalnością i trwałością, niektóre egzotyką, która mogła potem okazać się kłopotliwa w momencie serwisu (właściciele Alfy Romeo Brera mogliby coś na ten temat powiedzieć). Nie dość tego, kompakty stały się w pewnym momencie albo bardzo sportowe, jak Golf albo bardzo luksusowe jak Audi czy BMW. Gdzieś po drodze zapodziała się ich istota. I kiedy wydawało się, na przełomie wieków, że prymat będzie zawsze należał do Golfa, Clio, Corolli i Audi A3/A4, zza oceanu zjawił się przybysz który nazywał się Focus, i mówiąc oględnie, pozamiatał. I tak skutecznie zamiata do dziś. Dla wielu jest to synonim dobrego auta osobowego, które będzie przestronne i żwawe, ale jednocześnie zwarte i przyjemne w prowadzeniu. Dla innych będzie to pierwszy samochód, który zdetronizował Golfa na tronie osobowych kompaktów, bijąc go na głowę własnościami jezdnymi i oferując równie bogatą gamę silnikową. Zresztą, bój między Focusem a Golfem trwa do dziś, przy czym oba modele mają swoich zwolenników i przeciwników. Tworząc Focusa w drugiej połowie lat 90-ych XX wieku, Ford przeniósł się do innej galaktyki, z trzech podstawowych powodów. Czy jest to dobre auto do sprowadzenia z USA, skoro Europa jest go tak pełna? Tak! Zwłaszcza, że wersje amerykańskie nieco różnią się od europejskich, o czym jeszcze napiszę.
Pierwsza wersja produkcyjna Focusa z lat 1998 - 2005
Focus powstał – to jeden z pierwszych powodów – jako mentalny następca Forda Escorta. Właśnie Escorta, a nie Mondeo, które do dziś pozostaje samochodem o klasę większym. Escort miał za sobą cztery dekady walki o każdego kierowcę i pozostawał nieustannie w cieniu największego konkurenta – Golfa. Tworząc z kolei Mondeo, Ford chciał mieć auto globalne, rozpoznawalne wszędzie i produkowane w jednej wersji na wiele kontynentów. Później sam z tego zrezygnował, tworząc odmienne wersje na rynek amerykański i europejski, ale na tym akurat można zyskać, szukając auta nietuzinkowego w klasycznej odsłonie. Tak czy inaczej, tym globalnym samochodem miało być Mondeo, uniwersalne i duże. Samochód proponowano w wielu różnych wersjach, już na deskach kreślarskich auto przypominało albo Toyotę Corollę, albo Daewoo Espero, a skończyło się na nieco dyskusyjnej bryle, mimo dobrego wnętrza i bogatej gamie silnikowej z napędami Zetec na czele. Mimo wszystko Mondeo nie było tak rozpoznawalne jak Golf, nie miało tego czegoś, co przyciągało do niego wzrok i sprawiało, że patrząc na nie wiedzieliśmy na jaką markę patrzymy. Jednocześnie Ford nie chciał żeby nowy samochód był tak duży i ociężały wizualnie jak Mondeo. Miał być właśnie nowym Escortem, żwawym, zwinnym i mocnym autem kompaktowym ale jednocześnie rozpoznawalnym absolutnie wszędzie i na pierwszy rzut oka. To drugi powód. Trzeci – to Mazda, którą amerykański koncern przejął w latach 90-ych, zyskując dostęp do bardzo zaawansowanej technologii, o której mógł jedynie pomarzyć. To dzięki Maździe w Fordach zawitało w pełni niezależne wielopunktowe tylne zawieszenie. Samochód przestał być taczką z skrętnymi kołami z przodu – stał się przyklejonym do szosy drapieżnikiem, który chętnie wciskał się w każdy zakręt i szybko przyzwyczajał kierowcę do znakomitej przyczepności.
Pierwsza usportowiona wersja - ST170, która zdetronizowała Golfa jako króla Hot Hatchy.
Czwarty powód to „New Edge Design”, czyli nurt stylizacyjny w koncernie Forda, który zaczął się najpierw w modelu Ka, a do perfekcji rozwinął go właśnie Focus. Jeśli postawimy obok siebie te dwa auta z pierwszej generacji, z łatwością dostrzeżemy podobieństwa. Jednak tam, gdzie w Fordzie Ka łuki były nieco szalone, w Focusie stały się jego znakiem rozpoznawczym, awangardową ekstrawagancją, która pozwalała znakomicie odróżniać go od Golfa. Focus nie był nigdy autem nijakim, miał z samego startu fantastyczny charakter. Oparcie bryły o ostre łuki początkowo może wydawać się nieco niekonwencjonalne, ale to właśnie one nadały autku charakteru, a ponieważ podporządkowano im wszystko i dla ich uwypuklenia samochód poddawał się stylistyce, wyszło małe arcydzieło proporcji, które do dziś jest uznawane za jeden z lepszych wzorców w estetyce motoryzacji. Łuki mieliśmy też w środku, kokpit i konsola centralna przenikały się tak jak przecinające się łuki, i w niczym nie umniejszało to ani funkcjonalności, ani ergonomii, a wnętrze w porównaniu do Golfów, Megane czy innych Opli Astra było świeże, zachęcające i przyjemne. Obecna, czwarta generacja zerwała z tym designem, z racji istnienia nowego głównego nurtu, czyli Kinetic Design, któremu podporządkowane są wszystkie modele Forda od Fiesty po Edge'a ale nazwa – Focus – pozostała synonimem auta na wskroś innego, będącego szczytowym połączeniem w relacji wyglądu i funkcjonalności.
Focus IV generacji
Z biegiem lat Focusa spotkało to samo, co Golfa – stawał się coraz bardziej wysmakowany i przystępny, ale w przeciwieństwie do Niemca, który stara się przypodobać wszystkim i wszędzie, Focus jest stylistycznie o wiele bardziej zdecydowany i przyjemny i nie ma zamiaru stroić umizgów do kogokolwiek. Albo go akceptujesz – albo nie kupuj, nie patrz i nie marudź. Prowadzenie Forda na szczęście nie uległo zmianie. Z każdą generacją doskonalono nowatorski wielopunkt z tyłu i usportowione Focusy w wersjach ST czy RS są bez wątpienia królami hot hatchy i jednymi z najbardziej frajdogennych samochodów pod słońcem.
ZX3 - amerykańska odmiana
Co na to rynek? Bo to ciekawe. Pamiętajmy, że w zasadzie tylko dwie pierwsze wersje (wersje – a nie generacje, bo to ważny detal) Forda były takie same na rynek europejski i amerykański. W USA pierwsza generacja oznaczona była jako ZX3, ZX4 i ZX5, gdzie cyferka oznaczała liczbę drzwi. Ale pierwsza generacja skończyła się w Europie w 2005, a w USA produkowano ją do 2007 roku – po lifcie przód jest podobny do wczesnych wersji współczesnego Mondeo lub europejskiej „dwójki” która w pewnym sensie jest zaawansowanym liftem „jedynki”. Bo w USA „dwójka” jest już zupełnie nowym autem, którym europejski Focus stał się dopiero przy premierze „trójki”. Tu można znaleźć kilka ciekawych aut – przede wszystkim w USA jest dwudrzwiowe coupe, przeprojektowano przód – na brzydszy – i wnętrze. Na dodatek sedan jest ładniejszy niż jedynka w tej samej wersji i przypomina nieco Seata Cordobę. Oba te nurty pogodziła dopiero „trójka”, produkowana od 2010 roku w myśl strategii globalnej pod wiele mówiącą nazwą „One Ford” i realizującą w pełni założenia, które przyświecały konstruktorom Forda przy tworzeniu pierwszego Focusa. Trójka jest więc autem globalnym, sprzedawanym w tej samej wersji i wyglądzie pod każdą szerokością geograficzną. To jeden z najbardziej udanych samochodów kompaktowych, ze wszech miar godny polecenia i pozbawiony kilku wad poprzedników. Przy czym wygląd wciąż jest atrakcyjny a gama wyposażeniowa i silnikowa – wspaniała. Po ośmiu latach Focus doczekał się czwartej generacji. Wciąż jest to doskonały samochód. I wielu właścicieli powie wam pewnie to samo – nie każda morda pasuje do Forda.
Jeden z Copartowych Focusów Mk III - auto za nieduże pieniądze, które długo jeszcze posłuży.
Cenowo jest to jeden z tańszych samochodów na rynku wtórnym, chociaż i nowy nie należy do najdroższych. Mówiąc ściśle o rynku USA – wieńczący pierwszą generację rocznik 2007 możemy mieć już za 3-4 tysiące dolarów, chociaż są samochody tańsze, w kwocie np. do 2,5 tysiąca. Na copart znalazłem bardzo fajnego Focusa w sedanie z 2014 roku, w wersji SE, do lekkiego remontu za niespełna 7 tysięcy. Osławiony „brzydal” o którym pisałem wyżej – druga amerykańska generacja – to koszt rzędu 6 – 8 tysięcy w zależności od przebiegu i uszkodzeń. Ale ceny poszły mocno w dół i po kilku głębszych przekopaniach giełd i aukcji możemy swobodnie znaleźć zadbany samochód z lat 2014-2016 w przedziale cenowym od 5 do 11 tysięcy dolarów – a to już bardzo atrakcyjna cena. Sprowadzenie z USA Forda Focusa ma sporo zalet – przede wszystkim łatwość utrzymania i serwisu, auta w większości są podobne do swoich europejskich braci, a trzecia generacja różni się śladowo. Czwórki nie ma w USA, ale jest cała gama trzeciej generacji – przy czym w ogromnej większości mamy do czynienia z silnikami benzynowymi. Diesle nie przyjęły się w USA na taką skalę jak w europejskich odmianach.
Historia zatacza koło – może Focus jest autem dla Ciebie? Sprowadź go z USA, przekonaj się, pojeździj. Pewien znany mi pilot mówi nieustannie, że amerykańskie auta mają przede wszystkim jeździć. Nie mogę się z nim nie zgodzić – sam mam takie.