Mamy właśnie najlepszy czas na kupno samochodu online. Mimo upadku Hertza, czyli największej platformy rynku wtórnego w USA, sprzedaż samochodów używanych z jednej, i aut amerykańskich tudzież z rynku USA z drugiej wzrosła. W Polsce rośnie popyt na auta z USA, z racji argumentów które przytaczaliśmy wielokrotnie. Przede wszystkim zaś, rynek europejski mimo potencjalnych zalet wymaga dobrej znajomości, intuicji i umiejętności poszukiwania auta wśród setek ofert. Rynek amerykański jest podobny, ale przy takich samych zaletach oferuje auta sporo tańsze. Koronny przykład złotego biznesu to Ford Fusion – znany u nas jako Mondeo. Kupuje się go w USA taniej, by w Polsce sprzedać poniżej ceny egzemplarza z Niemiec. Ale na rynek w USA wybieramy się przede wszystkim po auta amerykańskie. Sprowadziliśmy ich już sporo – ostatni nabywca z radością odjechał zielonym Challengerem, ale zadowolonych klientów jest coraz więcej. Myszkując po tamtym ciekawym rynku, przyjrzymy się co nowego oferuje i co może nas zaciekawić. Zapraszam na malutki przegląd aut o sportowym charakterze czyli tych które budzą w nas najwięcej emocji i witam ponownie po dłuższej przerwie urlopowej.

Mustang - najpopularniejszy samochód z USA

Walka na konie mechaniczne od dawna nie była tak ekscytująca. Przede wszystkim dlatego, że po latach a wręcz dekadach posuchy, retro design zadomowił się na dobre wśród producentów i okazał dla nich przysłowiową żyłą złota. O ile bowiem kupno klasyka to zazwyczaj bardzo przemyślany krok, na który decydują się pasjonaci i absolutnie oddani motoryzacyjnemu bakcylowi, o tyle niektórzy w nowym wieku kupują sportowe samochody po to, by się nimi codziennie przemieszczać. Taki przykład to Mustang. Niektórzy nieco złośliwie nazywają go „amerykańskim passatem”, w czym jest ździebełko racji i spora doza humoru. Możemy kupić tego atletę już od 27 tysięcy dolarów w górę, mówiąc o bieżącym roczniku, w którym nie ma zmian stylistycznych a są tylko silnikowe. Przede wszystkim Ford wzmocnił bazową jednostkę EcoBoost 2,3 litra z 310 do 330 koni, ale jest to silnik czterocylindrowy – udany, zdobywający nagrody, ale prawdziwa frajda zaczyna się przy jednostkach V8, tutaj możemy wybierać w motorach pięciolitrowych z 460 i 480 końmi, ten drugi w zachwycającej wersji Bullitt, którą Ford wypuścił dla uhonorowania 50 lat od słynnego filmu ze Stevem McQueenem. W Polsce nazywa się go „Zielonym coupe na które nas nie stać”, co może mylić – w imporcie z USA Bullit będzie nieco tańszy niż w polskiej dystrybucji. Mamy też silniki 5.2 Litra, pierwszy z 526 końmi na pokładzie w wersji GT350 a drugi to już monstrum, które ma 760 koni i znajdziemy je tylko w wersji GT500, topowej odmianie samochodu. Mustang doskonale sobie radzi w imporcie – jest jednym z najchętniej kupowanych samochodów używanych z USA. Jeżeli nie jesteśmy purystami silnikowymi, a podoba się nam nowy design samochodu, trzeba pamiętać że to generacja która ma już pięć lat. Stąd starsze samochody, trzy – czteroletnie znajdziemy już w cenie oscylującej w okolicach 16 tysięcy dolarów. A to oznacza że Mustang ciągle dzierży palmę pierwszeństwa jako auto z najtańszym koniem mechanicznym na rynku. W dodatku dość rasowym.

Challenger - najbardziej rasowy amerykański muscle car

Jeśli nam mało wrażeń, a chcemy rdzennie amerykańskiego samochodu, który wciskając nas w fotel brutalnie obejdzie się z narządami wewnętrznymi a koła zamieni na fabrykę dymu z opon, przy czym Mustang jest dla nas z różnych powodów za mały czy za popularny, odpowiedź jest jedna – Challenger. Ten behemot na kołach jest dla tych, którzy wyraźnie potrzebują zaznaczania różnicy pomiędzy określeniami „pony” a „muscle”. Jako auto sportowe, jest większy i cięższy od większości konkurencji, ma też o wiele więcej miejsca z tyłu i ogromny bagażnik. Podczas gdy Mustang i Camaro są szczupłymi atletami, którzy uwielbiają zabawę w zakręty, Challenger czeka grzecznie na odpowiednią prostą, by zostawić ich we wstecznym lusterku. To przykład auta, które kocha długie podróże. O ile Mustang i Camaro to samolot F-16, a więc mały, zgrabny i uniwersalny w swój relatywnie sportowy sposób, o tyle Challenger to Su-27, gdzie silniki są ogromne, powierzchnia i możliwości także. Zasadniczo jeśli potrzebujemy auta z ogromem miejsca w środku – wybierzmy Dodge'a. Jeśli nie – wybierzmy Mustanga, a jeśli chcemy po prostu trochę frajdy z jazdy – kupmy najtańsze Camaro. Silniki Challengera to niemal siłownie atomowe. Najmniejszy silnik to rasowa V6, o mocy 305 koni, ale większe to już kultowe silniki HEMI, dostępne do rozpiętości aż do 485 koni w wersjach R/T i R/T Scat Pack. Jeśli komuś jeszcze mało, Challenger ma swoją topową odmianę – samochód Hellcat Redeye z V8 które generuje 797 koni mechanicznych. Redeye zastąpił w topowym wydaniu model Demon. Ceny? Przede wszystkim warto ograniczyć się do modeli po 2015 roku – Dodge przeszedł wtedy znaczący lift tak z zewnątrz, jak i w środku. Samochody z tego okresu znajdziemy w cenach porównywalnych z Mustangiem.

Charger - auto środka

Poza dwoma odwiecznymi adwersarzami znajdziemy też inne auta godne polecenia. Poniżej tej odwiecznej batalii znajdzie się ciekawy duet Chargera i Camaro. Pierwszy będzie czterodrzwiową odmianą Challengera – ale musimy się zdecydować, czy kupujemy sedana w sportowym ciele, czy sportowe auto w ciele sedana. Druga opcja oznacza, że lepszym wyborem będzie Challenger, a pierwsza – że ...Impala. Charger nie jest bowiem autem które korzysta z retro designu w jakiś intensywny sposób. W zasadzie ze swoim wielkim, genialnym pierwowzorem dzieli jedynie nazwę i pomimo wprowadzenia tak udanych wersji jak SRT czy Daytona, pozostaje autem środka, które jest i trochę sportowe, i trochę użytkowe. To nie oznacza, że to zły samochód – wręcz przeciwnie! Ma sporo zalet, udanie przywołuje ducha klasyki, ale nie jest tak do niej przywiązany jak większość konkurencji. Dla wielu to będzie zaleta, a dla wielu czterodrzwiowy Charger brzmi jak obelga. Na pewno późniejszy wypust jest o wiele ładniejszy, z jednolitą listwą z przodu zamiast wielkiego grilla z krzyżem, o wiele ładniej jest też z tyłu gdzie pas tylny zespolono z bagażnikiem. Auto zaczęło przypominać siebie sprzed lat i robi to tak udanie, że gdy odkrywa się te subtelności, robimy to z uśmiechem. Cenowo jest również dość atrakcyjnie – czteroletnie auta znajdziemy za 15-16 tysięcy dolarów przy cenie nowego rocznika na poziomie 28 tysięcy. Sporo Chargerów jeździ w Polsce – łatwiej wmówić rodzinie, że kupiło się czterodrzwiowego sedana niż dwudrzwiowe coupe. Jeśli chcemy jednak być zupełnie szczerzy, to Impala i Taurus są lepszymi sedanami, Camaro lepszym sportowcem, a Durango – wspaniałym SUV'em.

Najmniejszy w rodzinie "muskułowatych", Chevrolet Camaro od zawsze miał być konkurencją dla Mustanga, czego dowodzi jego nazwa. Najmniejszy i najlżejszy wśród amerykańskich bestii jest też relatywnie najtańszy, tak na rynku pierwotnym, gdzie jego bazowa wersja zaczyna się od 26 tysięcy dolarów jak i wtórnym, gdzie nietrudno o dość tani i dobry egzemplarz. Camaro ma też mniej mocy od rywali – rozpiętość silnikowa do 650 koni, ale mówić że 500 czy 600 koni w dwudrzwiowym coupe to mało to jak zarzucać polskim siatkarkom, że są za urodziwe. Camaro doskonale jeździ – uwielbia kręte drogi, daje masę frajdy z jazdy i wygląda fantastycznie ze swoją długą maską i połączeniami kantów i owali w przyjemnej, ciekawej stylistycznie formie. Co prawda, z tyłu jest miejsce tylko na torbę podróżną ale to sprawa drugorzędna. Samochód wygląda świetnie – momentami jak napakowany sterydami szerszeń, któremu nudzi się i żąda ofiar do pokąsania. Kapitalnie zaprojektowany przód, z wąską linią reflektorów, zgrabny tyłek i nienaturalnie długa maska nie zostawiają wątpliwości – mamy do czynienia z autem, które świetnie jeździ i doskonale sobie radzi na drodze. A że najlepiej prowadzi się je w pojedynkę – ewentualnie z jednym pasażerem – trudno. Taki urok. Ceny Camaro to dość spora rozpiętość, spowodowana tym, że samochód jest już dość długo w produkcji. Łatwo o starszy egzemplarz, chociaż Chevrolet zapowiedział już wersję AD 2021. Dziesięcioletnie auta znajdziemy poniżej 10 tysięcy dolarów. Nieco nowsze, cztero- i pięcioletnie to wydatek około 15 tysięcy, za nowe trzeba szukać sumy dwukrotnie wyższej, w zależności od wersji – najdroższe będą ZL1 i 2SS, noszące szlachetne nazwy z przeszłości i z silnikami o mocy odpowiednio 650 i 450 koni. W wypuście z bieżącego roku warto odnotować, że dostępna jest nowa skrzynia, dziesięciobiegowy automat i to już dla bazowej wersji V6.

Ogólnie zatem warto rozejrzeć się za autem z USA – to doskonały czas na tego typu zakup. Wkrótce postaramy się przejrzeć inne typy pojazdów i również wyłuskać to, co dla Was ciekawe. A potem sprowadzić z USA, pod sam dom i dać Wam radość z jazdy.

27 czerwca 2019 roku napisałem dla Was pierwszy tekst. Zatem, jestem z Wami już rok – cieszę się z tego wspólnego czasu, który wiele mnie nauczył, dziękuję chłopakom z USA-AUTO-ONLINE.COM za zaufanie, cierpliwość, pomoc (a pomogli mi zawsze, kiedy o to prosiłem) a Wam, Szanowni Klienci – za to, że nam ufacie i z nami jesteście. Obyśmy przeżyli więcej takich rocznic!

Pozdrowienia znad klawiatury :)

FORD MUSTANG 1966

Auction data

Current price

Sale Details

Costs calculator

Shipping cost