Spis treści
Fiat 500 z USA - Banda i Wanda
Nie lubimy określenia "auto dla kobiet". Kobiety wyrywają się z żelaznych objęć standaryzacji. Parędziesiąt lat temu Wanda Rutkiewicz jako pierwsza Europejka postawiła stopę na Mount Everest, a w 1986 była pierwszą kobietą na K2. W świecie zdominowanym przez mężczyzn przecierała szlak dla kobiet i często udowadniała, że są równie dobre a nawet lepsze. Dopiero jej "Karawana Marzeń" wprawiła środowisko alpinistów w rozpacz, zakończoną zresztą dramatem na stokach Kanczendzongi w 1992 roku. Emancypacja kobiet stała się wartością nominalną, przez którą określanie czegoś jako stricte kobiece zahacza o stygmatyzowanie. Dziewczyny uprawiają ziemię, jeżdżą ciężarówkami, podnoszą ciężary. Pojęcie "słabej płci" nie do końca jest sztywne. Auta z USA dla kobiet? To zależy czego dana kobieta potrzebuje. Dla jednej idealne auto to Toyota Yaris, ale dla innej Porsche 911 albo BMW M3 i nic innego nie wchodzi w rachubę. Kilkaset koni pod maską na dobrą sprawę nie odróżnia czy stopa która je naciska, jest męska czy damska. Dlatego określenie "auto dla kobiety" bywa złudne, a jego granice są wystarczająco rozmyte, by w nie nie wierzyć.
Niemniej, jest kilka aut, które doskonale się do tego terminu nadają, pasują jak poszukiwany dawno strój, przylegają w sposób kompletny. Takim autem z pewnością jest Fiat 500. Chociaż nikt mu nigdy nie przypisał wybitnie kobiecej roli, pasuje do niej idealnie. Jest to auto miejskie, kompaktowe, małe i zgrabne. W jego stylizacji nie ma grama agresji ani jakiejś zadziorności. W podobnym tonie tworzono biuściaste wcielenie nowego Beetle'a i Audi TT, przy czym to ostatnie miało dość nierozsądny, dynamiczny pazur i spotykane było z silnikami które czyniły go autem o sportowym zacięciu. Fiat 500 nigdy taki nie był. W latach pięćdziesiątych XX wieku popularna pięćsetka była samochodem, który zrewolucjonizował rynek, stając się pojazdem który zmotoryzował Włochy jako takie i pozwolił uwierzyć, że każdy może mieć auto. Produkowany - także na licencji w Austrii i Niemczech - do 1975 roku był samochodem, który niebywale zasłużył się w annałach motoryzacji, obok takich pojazdów jak Citroen 2CV czy Garbus.
Minęło ogromnie dużo czasu - w motoryzacji oczywiście całe dekady. Fiat nadal tworzył małe miejskie pojazdy, stając się wręcz wyznacznikiem takich samochodów i punktem odniesienia dla innych. U zmierzchu produkcji Seicento włoski koncern dogadał się z Fordem, który z kolei myślał o wygaszeniu produkcji Forda Ka. Model Ka był dla Forda przełomem - to tam pojawił się nowy design, którego firma uczepiła się radośnie i z entuzjazmem, tworząc Focusa i Mondeo wzdłuż nowej linii stylistycznej. Były to modele które uratowały Forda od upadku, dając mu szansę na stworzenie aut o globalnym zasięgu, z czego firma, po wchłonięciu Mazdy skrupulatnie skorzystała, dając nam kolejne generacje udanych samochodów. Model Ka, produkowany w opakowaniu, które praktycznie nie różniło się od modelu koncepcyjnego, był w segmencie aut miejskich, a więc bardzo blisko modeli Seicento z którymi w Europie konkurował. Fiat zwęszył dobry biznes i Włosi dogadali się z Jankesami, że nowe auto będzie wspólnym projektem. Tak w 2007 roku pojawił się nowy Fiat 500 w europejskim wydaniu i nowy Ford Ka w amerykańskim. Technicznie oba auta są bardzo bliskie i do dziś pozostały jedynym wspólnym projektem Forda i Fiata. Historia modelu 500 toczyła się w gruncie rzeczy samodzielnie - auto brylowało na salonach motoryzacyjnych pod koniec pierwszej dekady XXI wieku, zdobywając między innymi tytuł samochodu roku w segmencie aut miejskich. Włosi wiedzieli, że to takie auta budują sprzedaż i w różnych wersjach do 2021 roku sprzedali blisko dwa i pół miliona takich samochodów. Wynik, na który inni mogli popatrzeć z tęsknotą.
W ogólnym ujęciu taki wynik może zadziwiać. Kiedy przyjrzymy się detalom, jest trochę inaczej. Stylistycznie 500 bardzo przypomina swój pierwowzór sprzed 50 lat - ma podobne reflektory, układ i ogólną bryłę, a nachylona tylna szyba i wysokie wnętrze sprawiają pozytywne wrażenie. Auto budzi sympatię, choć pamiętajmy że wypuszczono też wersję Abarth 500, która poza sympatią potrafi też zadziwiać. Pod maskę wielkości kapsla wpakowano tam silnik o mocy 140 koni mechanicznych, który to małe miejskie auto rozpędza do 200 km/h. Czyniąc go przy tym królem startu spod każdych świateł - króciutki rozstaw osi, pękata sylwetka i dużo mocy to takie bardziej komfortowe wcielenie gokarta. Przyjemności z tego sporo, chociaż mimo czerwonych pasów i lusterek samochodzik wciąż wygląda bardzo sympatycznie i budzi przyjazne emocje. Fiat 500 nie zbudował na nowo całej motoryzacji, tak jak swój pierwowzór z lat 50-ych, który czynił sobie Europę poddaną, napędzając motoryzacyjny boom. Ale jest bardzo udaną kontynuacją i nawiązaniem do tamtego samochodu, który dodatkowo dobrze się sprzedaje. Wielu określa go jako pluszowa zabawka na kołach i sporo w tym racji, ale autko jest sympatyczne i doskonale się prowadzi, a na parkingu znajdziecie miejsce bez problemu. Czy jest to typowe auto dla kobiet? I tak, i nie. Zależy od tego, jakie znamy kobiety. Dla wielu panów również okaże się idealny, bo wbrew pozorom także cenimy praktyczność, mały apetyt na paliwo i zwrotność w miejskiej dżungli. Fiat oczywiście rozwija pomysł - mamy wersję hybrydową, przedłużoną, crossover. Auta z USA to pomysł na nieco tańsze wcielenie pięćsetki. Zobaczcie, co możemy znaleźć za oceanem.
Na początek Fiacik ze sportowym zacięciem. Abarth wystawiony jest za 10 tysięcy dolarów i pochodzi z 2015 roku. Autko ma 55 tysięcy mil przebiegu, więc dość niewiele. Warto zwrócić uwagę na stylową tapicerkę i wykończenie wnętrza: jest zadziornie, ale wesoło. W modelu 500 mamy dość ustawny i dobrze pomyślany bagażnik - w porównaniu do na przykład Citroena C1 znacznie lepiej ułożyć tu duży gabaryt, a fotele można swobodnie złożyć. Pod maską 160 koni, wykrzesane z rzędowej czwórki o pojemności 1.4 litra. Rakieta!
Najtańszy kabriolet na rynku? Prawdopodobnie tak. Dziesięcioletni Fiat 500 wystawiony jest za 4200 dolarów, z przebiegiem 99 tysięcy mil i silnikiem 101 koni. To małe autko ma ściągany dach, który pozwala cieszyć się jazdą w upalne dni całkowicie swobodnie i bez większych problemów technicznych. Za tę cenę - można kupić jako niemal maskotkę.
Wersja wyposażeniowa Lounge z roku 2017 to wydatek rzędu 6500 dolarów. Auto ma już spory przebieg - 146 tysięcy mil. Ale urzeka utrzymaniem - wszelkie naprawy w książce serwisowej. Dynamiczny silnik 101 koni to i tak bardzo dużo dla takiej małej maskotki na kołach. Fantastyczne jest wnętrze - połączenie czekoladowej skóry, bieli i szarości daje mu żywy, ciekawy charakter. Niewysoka cena i mamy swoje miejskie autko.
Niebieski pięciolatek to wydatek rzędu 11 tysięcy dolarów. Fiacik w wersji turbo ma silnik o mocy 135 koni mechanicznych, zamieniający go w Juliusza Cezara na rydwanie. Znów urzekające wnętrze - lukrowany wręcz, niebieski lakier w kolorze nadwozia, połączony z białymi elementami. Takie wnętrze się nie nudzi. Niewygórowana cena to oczywiście zasługa sporego przebiegu - 101 tysięcy mil. Wciąż to jednak auto ze sporym potencjałem i dla pojedynczej osoby do miasta idealne.
Wersja 500L to próba stworzenia z pięćsetki auta na poziomie rodzinnego hatcha - czterodrzwiowe nadwozie powiększono, w środku może spokojnie siedzieć cztery osoby. Nadal spory bagażnik i dobre właściwości jezdne, ale uroda - rzecz bardzo dyskusyjna. Wielu przypomina sobie, że Fiat stworzył też Multiplę. Cena - 17 tysięcy dolarów - też nie należy do najniższych. Silnik 160 koni to sporo dynamiki i świetne osiągi. Do przemyślenia.
Na koniec ładniejszy pomysł włoskiej firmy na powiększenie pięćsetki - model 500X, będący małym crossoverem. Wersja Trekking jest autem udanym, dużym i wygodnym - niemniej dość dalekim od pierwotnej natury modelu 500, czyli autka małego, zgrabnego i miejskiego. Także silnik - 2,4 litra o mocy 180 koni - to już zupełnie co innego niż małe jednostki poniżej dwóch litrów. Stonowane wnętrze i wygodne fotele. Samochód ma tylko 57 tysięcy mil przebiegu i wystawiono go za 15400 dolarów.
Fiat 500 jest przykładem auta z USA, które może spokojnie służyć jako drugi czy trzeci samochód w rodzinie. Udany, dobrze wykonany, mały samochodzik może być sympatycznym kumplem na codzień, mając bardzo dobrą dynamikę i niewielki apetyt na paliwo. W większych wersjach może być typowym autem rodzinnym - jednak tu wybór jest jak zawsze Waszą indywidualną sprawą. My zajmiemy się sprowadzeniem auta z USA, Wy - wybieraniem. Zapraszamy!