Spis treści
Mazda 3 z USA - Little (Red) Rooster
Cadillac wypuszcza swój pierwszy w pełni elektryczny samochód i od razu robi to z ogromnym przytupem - model Lyriq jest tak wielki i tak muskularny jak tylko Cadillac może być. Tuż po monstrum, jakim był Escalade-V taka premiera musi być zaskakująca. Potwór ze stajni miał 668 koni mocy i taki moment obrotowy, który zawstydza wszystkie europejskie wielkie SUVy klasy premium. Jednak jest pewien haczyk - pełny EV takiej wielkości to owszem, fajna sprawa, popatrzmy na Audi E-Tron czy Mustanga Mach-E, ale jednocześnie coś tak ogromnego, że rodzi się pytanie czy potrzebnego? Sprowadzamy z USA sporo elektryków, ale dziś zaproponujemy przekornie coś prostego, mocnego i taniego. Dziś proponujemy przyjrzeć się niepozornemu autku o nazwie Mazda 3.
Trójka jest oczywiście następcą słynnego modelu 323. Kto z nas nie zachwycał się tymi podnoszonymi reflektorami, ręka do góry. Inna sprawa, że znaleźć takie auto, gdzie były one sprawne było już nie lada wyzwaniem. Tak czy owak, mały kompaktowy hatch od Mazdy zawsze miał wzięcie nad Wisłą. To zgrabne, spokojne auto o przyjemnych, przepięknych liniach długo się starzało. Trójka zastąpiła 323 debiutując w 2003 roku i wykorzystując w pełni dobrodziejstwo swojego nowego właściciela - Forda. To z modelu Focus pochodziła płyta podłogowa. A jak wiadomo, pierwszy i drugi Focus pełnymi garściami sięgał z technologicznego zaawansowania japońskiego koncernu. To dzięki Maździe Ford opracował własny wielowahacz i zastosował go z powodzeniem w pierwszym Focusie, czyniąc go jednym z najlepiej jeżdżących aut kompaktowych na rynku. Małżeństwo to więc udane i z owocnymi dzieciakami. Trójka przechodziła kolejne wcielenia, w drugiej generacji obecnej od 2008 roku pojawiły się wersje 2.2 i 2.3 Turbo. Szczególnie ta ostatnia miała sporo do zaoferowania - z czterech cylindrów wykrzesano tam ponad 260 koni i autko zmieniało się w hot hatcha co się zowie.
Po pięciu latach japoński koncern wprowadził nową linię stylistyczną, Kodo ("filozofia ruchu"). W myśl tej linii przekonstruowano trójkę i poprawiono jej prowadzenie, auto zyskało też zupełnie nową linię nadwozia zgodną z wprowadzanymi w tym samym czasie większymi modelami. W tej generacji mieliśmy już hybrydy i system odzyskiwania energii z hamowania - istny kosmos! Ale silników mocnych nie było - Mazda tak jakby poddała się małemu downsizingowi. W 2018 roku w Stanach zaprezentowano generację numer cztery.
Auto zdecydowanie zyskało na wyglądzie. To jest jeden z najładniejszych hatchbacków na rynku. Przepięknie narysowany, z kapitalnymi proporcjami. Od zachwycającego, lekkiego przodu z charakternym grillem i chromowaną poprzeczką, przez płynnie opadający dach do zgrabnego tyłu. Konstruktorzy zrobili swoje - to jedna z najładniejszych Mazd w historii i auto długo się wizualnie nie zestarzeje. Jest tu jakiś minimalizm, jest jakaś forma, myśl przewodnia, nie ma przypadku - to się naprawdę może podobać. W ślad za wyglądem poszły innowacje pod maską - bo o elektronicznej stronie auta, zwłaszcza we wnętrzu można napisać kolejny artykuł. Silnik Skyactiv-X połączył zapłon iskrowy benzyniaka z zapłonem samoczynnym diesla. Jak to Japończycy zrobili, nie mamy pojęcia: faktem jest, że jednostka ma moc od dolnego zakresu obrotów, a kiedy się wkręci, ma charakterystykę silnika benzynowego. Skyactiv-X o pojemności dwóch litrów jest dostępny w podstawowej wersji Mazdy 3. Mamy też wersję Turbo i jest to już hot hatch pełną piersią. Co prawda minimalizm stylizacji zupełnie nie wyróżnia auta na drodze, ale to nawet dobrze - tym większe zaskoczenie wzbudzi na światłach kiedy zobaczymy tylko dwie oddalające się czerwone kropeczki. Z tyłu mamy niepozorny napis "Turbo" i AWD oznaczający, że ta wersja ma napęd na wszystkie kapcie. A jest czym te kapcie podpalić - uturbione 2.5 litra ma 250 koni mocy i jak na tak mały samochód z świetną trakcją jest to czynne zaproszenie do jazdy z gatunku zawadiackich.
W USA to dość popularny mały samochód. Mamy tam nieco niższe ceny, bogatsze wersje i więcej automatów. Na rynku jest tego dość dużo. Oto kilka ciekawych propozycji:
Śliczna srebrna trójeczka z 2018 roku. Auto dość świeże, ma jedynie 62 tysiące mil. Wystawiono je za 17 tysięcy dolarów, co jest przystępną ceną za ten rocznik. Pod maską silnik 2.5, moc 185 koni. Sprzężony z sześciostopniowym automatem. W środku cały system infotainment na środkowym panelu dotykowym, podgrzewane fotele, niezależne zawieszenie, tempomat, oczywiście klimatyzacja, elektroniczny system stabilizacji, kamera cofania, bluetooth i Android Car Audio. Całości dopełnia multifunkcyjna kierownica i świetnie zrobiona skórzana tapicerka. Miód!
Bez jednego dolara - 10 tysięcy dolarów. Za tyle wystawiono ten egzemplarz Trójki z 2014 roku, mający na liczniku nieco ponad 100 tysięcy mil. Dwulitrowa rzędowa czwórka napędza auto na przód, zespolona z sześciostopniowym manualem. 155 koni to całkiem miła wartość. Auto ma alufelgi, kubełkowe fotele przednie z wentylacją i podgrzewaniem, system zapobiegający oślepianiu kierowcy, podgrzewane lusterka, klimatyzację i całą listę dodatkowych atrakcji. Warto!
Mazda 3 występowała też w sedanie. Tu mamy rocznik 2017, wystawiony za niespełna 13 tysięcy dolarów z przebiegiem 100 tysięcy mil. Bardzo fajne, zgrabne autko z chromowanym przyciemnianiem szyb, systemem keyless, asystentem pasa ruchu i tempomatem. Pięcioletnia Mazda ma już funkcje operowania głosem, multifunkcyjną kierownicę, duży wyświetlacz i doskonały sytem Mazda Connect.
Na finał zobaczcie jak niewiele od bazowej trójki różni się ta wersja Turbo. Praktycznie niewielkie akcenty, skromnie, minimalistycznie, pięknie. Co prawda nie w czerwonej wersji koloru (wiadomo, +50 do prędkości), ale nie ma tu miejsca na narzekanie. 260 koni czeka na nowego właściciela, którym można stać się za 32 tysiące dolarów. To półroczny samochód z bieżącej gamy, z przebiegiem rzędu 4 tysięcy mil. Przebogata lista wyposażenia, doskonały system infotainment, świetne prowadzenie. I skromność. Jeśli nie chcesz rzucać się w oczy, a zależy Ci na aucie z przysłowiowym "kopniakiem", Mazda 3 może być świetnym wyjściem.
Małe auta za oceanem są świetnym pomysłem na import. Sprowadzanie z USA takich aut może się opłacać, bo mimo wszystko Amerykanie "lubią większe" i być może ktoś właśnie pozbywa się fajnego auta, bo zobaczył że jest nowy Cadillac? Śledźcie nas, a będziecie to na pewno pierwsi wiedzieć. Zapraszamy!