Motocykle z USA - Co nowego?

Zima to niezmiennie najlepszy czas na zakup jednośladu. Brzmi paradoksalnie? Być może, ale wcale tak nie jest. Mamy czas który możemy poświęcić na dopieszczenie zakupionego motocykla, mamy kilka chwil by lepiej przemyśleć jego zakup i ewentualny remont. W wypadku motocykli inaczej też podchodzimy do kwestii indywidualnego zarysowania charakteru maszyny – mówiąc krótko, więcej czasu na tuning wizualny i ewentualnie mechaniczny, jeśli takiego potrzebujemy oczywiście. Sporo nowości na ten rok zapowiada Harley-Davidson, potentat motocyklowy z Milwaukee, gigant rynku i niezmiennie lider na amerykańskim gruncie, czyli miejscu, gdzie sprzedaje się najwięcej motocykli na świecie. Ponieważ jednak gigant zanotował spore straty w ubiegłym roku, odświeża swoją gamę, a nawet wprowadza nowe maszyny. Wśród nich najciekawszy będzie Pan America – amerykańska odpowiedź na takie maszyny jak BMW GS czy Africa Twin. Do promocji modelu Pan America firma zatrudniła samego Acquamana czyli Jasona Momoa, który wydaje się być tym faktem zachwycony, jeśli wierzyć uśmiechom z branżowych pism. Odpocznijmy dziś chwilę od aut sprowadzanych z USA, i zajmijmy motocyklami z USA. Część z nich już omawialiśmy, dziś powędrujemy do ofert największych firm tego typu z USA – między innymi motocykli Harley-Davidson oraz ich największego konkurenta, firmy Indian oraz jednej niespodzianki, o której dalej opowiemy.

Najciekawszą nowinką, jaką sugeruje nam firma z Milwaukee jest elektryczny Harley. Nie wiem w jaki sposób zostanie rozwiązany problem tak zwanych „good vibrations” od silnika (skoro ich nie będzie) ani jego dźwięk, ale model Live Wire istnieje, można go kupić już na rynku wtórnym – ceny to około 22-25 tysięcy dolarów. HD chce bardzo stworzyć nową generację motocyklistów, niemal z przyszłości i sporo pieniędzy wydano, by ta droga w ogóle była możliwa. Do e-aut jakoś się już przyzwyczailiśmy, do e-motocykli zapewne będziemy przyzwyczajać się nieco dłużej. HD jest na pewno skoncentrowany by to dobrze wyszło, bo nie chcielibyśmy czegoś co zawiedzie nasze oczekiwania. Trzymamy kciuki. Na rynku europejskim zabraknie nowego Sportstera – nie przeszedł norm Euro 5 a firma nie zamierza wydawać pieniędzy na upgrade silnika by je przechodził. Na szczęście cała gama klasyków występuje nadal w ofercie. Modele takie jak Road Glide, Electra Glide czy Road King Special wrócą w 2021 w niezmienionym kształcie, ale w kilku nowych, ciekawych malowaniach. Z kolei ciekawie robi się przy jednostkach silnikowych – motor Milwaukee Eight, zwłaszcza w wersji o pojemności 1746 będzie wypierany przez V-Twina o pojemności 1868. Harley nie planuje więc jakiejś straszliwej rewolucji, bazując na tym co robi najlepiej. Jak jest na rynku wtórnym? Tu wciąż drogie są klasyki. Za Flatheada z 1954 diler żąda 33 tysięcy dolarów – za tę cenę możemy mieć trzy używane Subaru Outbacki. Horrendalne ceny to domena klasyków – widoczny na zdjęciu poniżej pięknie odrestaurowany Knucklehead z 1946 roku kosztuje w USA makabryczne wręcz 75 tysięcy dolarów. Za to można mieć nowiutkiego Street Glide'a i jeszcze sporo zostanie. Za to jak zwykle nieoceniony jest Copart – tam ceny są już bardziej przystępne i znalezienie Dyna Glide'a za 10 tysięcy dolarów do sprowadzenia z USA to już nie wyjątek.

Ciekawie prezentuje się też gama modeli największego konkurenta HD na rynku amerykańskim – motocyklowej legendy, firmy Indian. Kilka modeli z tej stajni potrafi naprawdę zachwycić, zarówno wspaniałym designem, jak i obłędną stylizacją. Na czele tej stawki będzie z pewnością model Challenger – kapitalny przykład nowoczesnego motocykla klasy cruiser który stworzony jest do dalekich podróży i połykania setek kilometrów a pod wieloma rozwiązaniami dorównuje mechanizmom opartym na dwóch osiach i czterech kołach z dachem. Napędza go nowy silnik V-Twin o pojemności 1769 ma moc 122 koni. Motocykl posiada gniazdo USB, system Apple Car Play, stuwatowe głośniki, elektroniczny tempomat, oświetlenie led i w pełni funkcjonalny, bogato wyposażony system infotainment. Ceny są różne – za używany egzemplarz ze zdjęcia diler chce od nas 27 tysięcy dolarów.

Taniej będzie w wypadku starszych modeli takich jak Chieftain czy Springfield, jeśli natomiast uprzemy się aby mieć motocykl Indian najtaniej jak się da, radzimy rozejrzeć się za modelem Scout Bobber – w tej wersji to rasowy motocykl, świetnie wygladający, pełen agresji i kipiący od klasycznej mocy, a przy tym na wskroś nowoczesny.

Wielkie koła, masywny V-Twin o mocy 94 koni, krótka kierownica i wulgarne usposobienie oraz wykończenie naprawdę na najwyższym poziomie. Motocykle Indian dostępne są w Polsce – mamy tu oryginalnego dealera tej marki – natomiast większy wybór za mniejszą cenę to zdecydowanie domena rynku w USA. Jeśli myślimy o droższych modelach, jak Challenger, Vintage czy Chieftain, trzeba przyszykować naprawdę spory zapas gotówki.

Jeśli coś miałoby pokonać Indiana i Harleya, to będzie to BMW. Panowie z Bawarii wypuszczają w 2021 roku jeden z najpiękniejszych motocykli jakie można było sobie wyobrazić – model R18 oraz R18 Classic. To naprawdę przepiękna maszyna – spójrzmy tylko na wykończenia stylizowane na lata trzydzieste, klasyczny układ boksera i kilka detali które zdradzają jak wiele pracy poświęcono na projekt tego jednośladu – tłumik wyciągnięty w płetwę, nienaganna linia i stonowany styl. Jesli natomiast chcemy ściągnąć z USA dobry motocykl turystyczny BMW – pomyślmy o modelu K1600 GT, przepięknej maszynie turystycznej. Za 20-25 tysięcy dolarów możemy poszukać używanego dwuletniego egzemplarza, choć zdarzają się tańsze – zazwyczaj z większymi uszkodzeniami.

Póki zima za oknem, możemy śmiało myśleć o sprowadzeniu pojazdu z USA celem jego wprowadzenia na drogę, kiedy śniegi i mrozy ustąpią na tyle, by móc znów cieszyć się otwartą przestrzenią i jej pokonywaniem. Zatem, zapraszamy – przeglądajcie oferty i dajcie nam znać, czy możemy Wam w czymś pomóc.