Spis treści
S klasa z USA - Luksus dla wszystkich
Ależ ostatnio narzekamy. Sam narzekam – na likwidację sedanów w gamach ofertowych, na ceny, na jakość, aj... nieładnie. Nie chciałem. Nie chciałem bo nie interesuje mnie wpędzanie klientów w zbiorową depresję. Na szczęście wśród aut z USA jest do sprowadzenia cała masa takich samochodów, które potrafią w sposób zdecydowany poprawić humor i przywrócić wiarę w normalną motoryzację. Dlaczego w ogóle auta używane mają takie wzięcie? Po pierwsze dlatego, że są tańsze od nowych, a jak wiadomo, samochód traci na wartości już po przekroczeniu bramy salonu. To najbardziej prozaiczny i jednocześnie rzeczowy powód, chyba że jesteście właścicielem dużej firmy, to wtedy atakuje się leasing czy wynajem, ale mówiliśmy o potencjalnych wadach takiego rozwiązania. Jest też inny powód – dzięki mniejszej ilości gotówki możemy pozwolić sobie na samochód, który w nowej wersji jest absolutnie poza naszym zasięgiem. Dlatego tak wiele w naszym kraju wspaniałych aut z bogatą przeszłością – choćby BMW serii 8, z lat 90-ych. Trudno u nas o niezajeżdżony jak siodło pakistańskiego kawalerzysty egzemplarz, a w USA jest ich mrowie – polecamy przejrzeć wyszukiwarki. Innym samochodem tego typu będzie nieoceniony, klasyczny Mercedes klasy S.
Pomijając prominentów mafii pruszkowskiej w latach 90-ych, klasa S zarezerwowana była dla absolutnie najwyższych sfer. Był to samochód ekskluzywny, uchodzący za wyznacznik i wzorzec komfortu wśród nowoczesnych limuzyn kształtowanych powoli przez nowe czasy pełne celebrytów i milionerów. O ile wśród nich, medialnych gigantów znanych z niczego, S klasa była autem zbyt niekrzykliwym i wyrazistym, o tyle każdy, kto przejechał się takim Mercedesem raz, nie mógł się już od tego samochodu w żaden sposób uwolnić. Celebryta potrzebuje hałasu, wykrzyknika przy nazwisku czy pseudonimie, człowiek z klasą potrzebował S-klasy. Dziś to Mercedes należący do tych najdroższych i najbardziej najeżonych nowoczesnością. Jednocześnie to wciąż jedna z najpiękniejszych klasycznych limuzyn dostępna kiedykolwiek na rynku. Co jednak gdy nie chcemy wydawać na nią astronomicznych pieniędzy? W sukurs przychodzi właśnie rynek wtórny, na którym okazji do kupna starszej S-klasy jest całkiem sporo. W USA ten samochód znalazł sporo nabywców, przede wszystkim z racji bezwzględnego podejścia do komfortu i wygody, ale i trwałości, wykonania i ogromnych silników, tak naturalnych dla amerykańskiego rynku motoryzacyjnego. W przeszłości, pierwsza generacja pamięta takie silniki jak legendarny V8 o mocy 285 koni (początkowo 254) i pojemności 6,9 litra. W latach osiemdziesiątych, po wejściu do produkcji drugiej generacji klasy S, blisko jedną trzecią produkcji – 300 tysięcy egzemplarzy – wywieziono do USA, tak chwytliwy był to tam samochód. Jak na auto europejskie był to znakomity wynik. Spora część tych aut jeździ do dziś, wiele w doskonałym stanie, będąc wciąż żywą reklamą niemieckiej solidności i trwałości.
Klasyczne S-klasy można mieć już za 5-6 tysięcy dolarów, jak egzemplarz na zdjęciu. To nadal jest niebywale wygodny samochód, mimo że zaczyna już czwartą dekadę życia. Silniki nie są zbyt wysilone, co sprzyja ich trwałości, a duża ilość serwisów w USA pozwalała na utrzymanie ich w dobrym stanie przez lata. Podobnie było z generacją numer cztery – dla wielu jest to jeden z najlepszych Mercedesów w historii. Pochłonął blisko miliard dolarów podczas prac projektowych, ale nie zmarnowano ani centa – to dziś nadal jeden z najlepiej wykonanych samochodów na rynku, z niedoścignionym komfortem, szeregiem nowatorskich elementów jak podwójne szyby czy domykanie klapy bagażnika, czy utwardzenie kierowania powyżej 160 km/h. Do dziś to jeden z najlepiej wyciszonych samochodów w historii, i to nawet przy pojazdach z silnikami V12 pod maską. W środku słychać tylko śpiew ciszy. Niebywały komfort, świetne właściwości jezdne, topowe wykończenie – taki był Mercedes klasy S z lat 90-ych, dziś poszukiwany na wtórnym rynku z racji klasycznej linii i niezawodności. Cenowo to bardzo atrakcyjny samochód – w granicach 5-10 tysięcy dolarów można znaleźć udany, zadbany model. W porównaniu z poprzednią generacją potrafi być o rząd tańszy - „Dwójka” jest już uznawana za klasyka, a 600 egzemplarzy modelu „Grand Edition”, unikatowej serii dla USA, ma ceny przewyższające nowy topowy model S-klasy w detalicznej sprzedaży.
Za podobne pieniądze jak generacja numer trzy, możemy sprowadzić z USA samochód z czwartej generacji, produkowany w przeważającym czasie już w wieku XXI-ym. Sylwetka auta jest nieco lżejsza, natomiast wykonanie pozostało na wysokim poziomie. Warto poszukać zadbanego egzemplarza z tej serii, to dość długowieczny samochód i relatywnie tani jak na swój wiek i możliwości. Zwłaszcza że „piątka” czerpie już bardzo dużo z ultraluksusowego Maybacha, a nowoczesna „szóstka” z agresywnych bliźniaków CL i CLS. Nie można też zapomnieć o wersjach usportowionych. Coupe budowane na bazie tych samochodów to absolutny rarytas na rynku, auto wybitne – dwudrzwiowy luksus i ocean komfortu z dużymi silnikami i wzorcowym wyposażeniem.
Mercedes klasy S jest dziś niezwykłym samochodem, mającym swój pierwowzór w duszy i sposobie prowadzenia. Nowoczesne wcielenia tego auta są topowymi samochodami w gamie niemieckiego producenta – pomimo obecności na rynku takich marek jak Rolls'Royce, Bentley, Phaeton od VW czy nawet blisko spokrewnionego Maybacha wielu ludzi uważa że klasa S to jest po prostu stuprocentowy, luksusowy, definiujący markę Mercedes model i uważam, że ta teoria jest bardzo właściwa. Ogromna gama silników i wersji pozwala dobrać samochód do własnych potrzeb – od spokojnej limuzyny o dostojnym charakterze po czterodrzwiowe monstrum wielkości wagonu kolejowego z niepohamowanymi dwunastoma cylindrami pod maską. Jednocześnie zakup używanego modelu sprowadzonego z USA nie oznacza spadku jakiegokolwiek prestiżu. Jasne, samochody produkowano przez różne czasy dla motoryzacji, ale za każdym razem gdy się pojawiały, mówiły jasno że są najlepszym samochodem jaki dana dekada potrafi wyprodukować. Jeśli więc nie ma już powodów do narzekań – narzekajcie, że nie macie S-klasy. Sprowadźcie ją z USA – i bądźmy szczęśliwi. Pozdrawiamy!