Spis treści
Acura TLX z USA - Accord lecz nie Accord?
Świat SUVów zwariował po premierze dwóch superjednostek - Lamborghini Urusa, a chwilę potem - Ferrari Purosangue. Oba samochody są wspaniałe, piękne i mocarne, i równie bezsensowne jak instalacja LPG w Seicento. Sprowadzanie z USA takich aut owszem, może znacząco obniżyć ich ogólny koszt - i jeśli ktoś chce, nie ma sprawy, znajdziemy i sprowadzimy zadbany egzemplarz, ale jeśli na dobrą sprawę się przyjrzeć... to czy naprawdę tego chcemy? Mocarny SUV z mocą i momentem godnym rakiet Saturn wynoszących satelity na orbitę jest na dobrą sprawę kosmicznie niepraktyczny. Bo po co komu taka moc? I wyobrażacie sobie zderzenie z takim autem na trasie? W jego tunelu aerodynamicznym moglibyśmy zmieścić Przemyśl wraz z całym łańcuchem jego ufortyfikowań. Nawiasem mówiąc - piękne miasto, polecamy się wybrać.
Tak czy owak, zarówno Urus jak i Purosangue są autami o wyjątkowej aparycji i charakterze, niemniej - z przekąsem należy traktować je jako fanaberię luksusowego świata. Dla nas trzeba coś bliższego rzeczywistości, gdzie dzieciaki mogą pomazać tapicerkę, pies ubrudzi dywaniki, a w bagażniku trzeba przewieźć agawę, którą żona wypatrzyła w markecie budowlanym. A jeśli czasami będziemy w tym aucie sami i zechcemy przycisnąć - potrzebny nam power sedan. Owszem, przodują w tym Niemcy, ale jeśli chcemy coś sprowadzić z USA, e voila - oto Acura TLX.
Samochód Acura TLX powstał głównie na rynek amerykański (także kanadyjski, nowozelandzki i hongkoński). Acura jest firmą należącą do Hondy i pierwsze skojarzenia jakie posiadamy patrząc na TLX są jednoznaczne - przecież to Accord! Zgadza się - niemniej to Accord bardzo zadziorny i niezwykle sympatyczny. Przede wszystkim, znacząco różni się nadwozie: podobne pochylenia i zacięcia są tylko symboliczne, bryła także zdradza koleżeństwo z popularniejszym krewnym, ale pod maską jest już kilka koni więcej. Ile? Cóż, dużo jeśli zdecydujemy się na wersję z silnikiem 3,5 V6. Sedan z zadziornymi, pięknymi liniami staje się wówczas bardzo narowisty i niejeden Niemiec może zobaczyć napis "Auf Wiedersehen" na tylnej klapie, zdziwiony osiągami. Jednostka przenosi moc przez sportowo ustawiony, dziewięciostopniowy automat na wszystkie koła. Wersje ze słabszym silnikiem 2.4 zazwyczaj mają napęd na przód - choć i tam jest czym rozcinać powietrze: rzędowa czwórka jest niezwykle chętna do rozmowy z pedałem gazu i nader szczodrze przekazuje swoje 206 koni na koła.
Mamy więc całkiem ciekawe auto. Zasadniczo dysponując kwotą 15-20 tysięcy dolarów możemy stać się właścicielami bardzo fajnego samochodu, który niekoniecznie będzie popularny ale jednocześnie - nie można traktować go jako fanaberii. W USA TLX jest bardzo popularny i dość dobrze odbierany. Kierowcy chwalą pozycję za kółkiem, żwawe i mocne silniki oraz dobrą jakość wykończenia wnętrza. Dość popularna jest wersja V6, ale rzędowe czwórki także mają sporą reprezentację za oceanem. Co z serwisem? Cóż, Acura jest dla Hondy tym, czym Lexus jest dla Toyoty. Jest więc sporo podobieństw, głównie w zawieszeniu, układzie przeniesienia napędu, systemach infotainment i silnikach. Różnice w blacharce wiążą się jednak ze sprowadzaniem z USA części - dziś jest to jednak znacznie mniejszy kłopot niż jeszcze pięć - sześć lat temu.
Accord, ale nie Accord? O tak! Oto kilka fajnych propozycji:
Na początek krótkiej wyliczanki: mocny kaliber. Wersja A-Spec rocznik 2020. Na liczniku przebieg tylko 37 tysięcy mil. Pakiet sportowy z dyfuzorami, karbonem i kapitalnymi alufelgami. Samochód jest stosunkowo świeży i kosztuje 33 tysiące dolarów. Pod maską - 3,5 V6 o mocy 290 koni, dziewięciostopniowy automat. Przebogata lista wyposażenia - w zasadzie jest wszystko poza ekspresem do kawy. Doskonałe auto do złojenia jakiejś niemieckiej skóry!
Za sześcioletnią Acurę TLX sprzedający chce od nas 16 tysięcy dolarów. Trzeba przyznać, że samochód wzorem Accorda świetnie się starzeje: linia jest wciąż świeża i agresywna i nie sugeruje że auto pochodzi z rocznika 2016. Pod maską 206 koni generowane z rzędowej czwórki. Podgrzewane i wentylowane fotele, blueetooth, kamera cofania, szyberdach. Auto ma 120 tysięcy mil przebiegu.
Ciekawe połączenie V6 i napędu na przód. Późniejsza generacja TLX-a zmieniła nieco wygląd przodu - znikła szeroka chromowana listwa, a grill przypomina nieco Lexusa z nowszych modeli Infinity. Samochód kosztuje 28 tysięcy dolarów, ale to pakiet A-Spec razem z Technology - jest tu wszystko łącznie z łożyskowokrwistoczerwoną skórzaną tapicerką. Jak w Italii!
Wystawiana w salonie używanych aut Acura TLX z rocznika 2018 kosztuje nas 30 tysięcy dolarów. Tu widać doskonale, jak fajna i ponadczasowa bryła auta może nadać mu unikatowy i przyjemnie nieskazitelny charakter. Silnik V6, a więc 290 koni. Przebieg - jedynie 51 tysięcy mil. Auto w pakiecie Advantage, więc mamy tu nawigację, monitoring ślepego pola, zdalny start silnika, Android Auto i podgrzewane, wentylowane fotele.
Jeśli chcemy sprowadzić z USA auto tej miary - warto to przemyśleć. Acura TLX to wynik udanego małżeństwa Accorda z nowoczesną myślą i liniami. Oraz sposób na nietuzinkowego sedana, którego ...nikt poza nami mieć nie będzie. A o to przecież chodzi !